![]() |
fot. pixabay |
- Nadchodząca reforma zasad planowania przestrzennego powoduje wzmożoną aktywność mieszkańców oraz samorządów.
- W całym kraju trwa wyścig z czasem, aby zdążyć uchwalić miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego przed wejściem w życie nowych regulacji.
Zgodnie z ustawą dotychczasowe studia uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego stracą moc, a ich miejsce zajmą plany ogólne. Dokumenty te będą musiały uwzględniać tzw. współczynnik chłonności, ograniczający możliwość wyznaczania terenów pod zabudowę mieszkaniową.
W wielu gminach oznacza to konieczność równoczesnego prowadzenia kilkunastu procedur planistycznych, często przy ograniczonych możliwościach kadrowych i finansowych. Urbanistów brakuje, a postępowania przetargowe nie zawsze kończą się powodzeniem.
Mieszkańcy, obawiając się utraty prawa do zabudowy swoich działek, masowo składają wnioski o uwzględnienie ich nieruchomości w planach miejscowych. Dotyczy to zarówno terenów już przewidzianych pod budowę, jak i tych, które do tej pory miały inne przeznaczenie.
Samorządy podkreślają, że nowe przepisy mogą w niektórych przypadkach zahamować rozwój gmin, ograniczając napływ nowych mieszkańców i wpływy z podatków. Jednocześnie zwracają uwagę na możliwe konsekwencje dla lokalnej infrastruktury, w tym szkół i instytucji publicznych, jeśli liczba mieszkańców zacznie spadać.
Choć intencją ustawodawcy jest uporządkowanie polityki przestrzennej i zapobieganie nadmiernemu rozpraszaniu zabudowy, wielu włodarzy apeluje o większą elastyczność przepisów, tak aby umożliwiały one dostosowanie decyzji planistycznych do realnych potrzeb poszczególnych gmin.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz